Pracownicze programy kapitałowe

Projekt zbliżony do OFE i PPE. Co do zasady ta ustawa ma na celu z jednej strony wzmocnienie konieczności oszczędzania wśród obywateli, a z drugiej strony dofinansowanie rynku inwestycyjnego. Fakt że objęci PPK mają być docelowo wszyscy pracownicy (łącznie z budżetówką) sprawia, że bardzo trudno będzie pozostać poza systemem, jeśli ktoś stracił zaufanie do oszczędzania w tego typu instytucjach.

Nawet osoba, która zrezygnuje z udziału w PPK, musi powielać rezygnację co 2 lata, bo inaczej ponownie znajdzie się w systemie. Co więcej, pracodawcom za zniechęcanie do udziału w PPK grozi odpowiedzialność karna.

Projekt stanowi dodatkowo dość spore obciążenie dla budżetu, co sprawia że politycznie mogą z tego być problemy – z uwagi na opłatę powitalną i dopłaty roczne w wysokości ponad 200 zł na osobę. W efekcie za parę lat znowu może się okazać, iż koncepcja jest błędna i zbyt dużo kosztuje.

Z ocen różnych ekspertów wynika, że oszczędzanie w tym systemie da realne oszczędności na koniec – pod warunkiem, że będzie dobra koniunktura i wzrost gospodarczy, gdyż zysk wynikał będzie z inwestowania na giełdzie, w zależności od wieku pracownika (w późniejszym okresie – w obligacje). Projekt nie gwarantuje żadnych świadczeń, w efekcie wszystko zależeć będzie od giełdy i szczęścia w jakim okresie będzie potrzeba kapitalizacji tych oszczędności. Projekt zawiera oczywiście dodatkowe bonusy w postaci możliwości dziedziczenia, ewentualnej wypłaty części środków w przypadku choroby lub zakupu mieszkania, jednak w perspektywie długoterminowej nie da się ocenić wszystkich skutków.

 Z pewnością dla niektórych negatywnym skutkiem będzie obniżenie wynagrodzenia netto z uwagi na partycypację pracownika w składce, a także wzrost kosztów pracodawcy – z uwagi na jego część. Łączna składka wynosi 3,5% (przy czym może ulec zwiększeniu zarówno po stronie pracodawcy jak i pracownika). W tym systemie związki zawodowe nie mają już takiego wpływu, jaki miały na PPE, z uwagi na ich jedynie konsultacyjny charakter.

Najistotniejszy z punktu widzenia pracowników uczestniczących obecnie w PPE jest art. 13 projektu ustawy. Otóż ustawy tej nie stosuje się do pracodawców, którzy prowadzą PPE i odprowadzają składki podstawowe do PPE w wysokości co najmniej 3,5 % wynagrodzenia. Natomiast ustawa zacznie ich obowiązywać w chwili kiedy zawieszą naliczanie i odprowadzanie składek podstawowych do PPE, albo ograniczą wysokość składki do wartości poniżej 3,5% wynagrodzenia, a także w przypadku likwidacji PPE, a także w przypadku powstania opóźnienia w odprowadzaniu składek do PPE powyżej 90 dni.

Należy przy tym nadmienić iż przedmiotowy projekt jest obecnie w fazie konsultacji społecznych, natomiast z uwagi na zastrzeżenia ekspertów, z dużym prawdopodobieństwem należy przyjąć, iż będzie jeszcze modyfikowany w trakcie prac legislacyjnych. Z projektu wynika, że pierwsi pracodawcy przystąpią do systemu od 1 stycznia 2019 r., to jednak tego typu reforma, stworzenie wskazanych w ustawie platform informacyjnych, dostępu do kont, instytucji prowadzących i kontrolujących, raczej nie pozwoli na wdrożenie tego w tak szybkim terminie.

 Jakkolwiek pozytywnie należy ocenić próbę przymuszenia obywateli do podjęcia działań zabezpieczających emeryturę i zwiększenie oszczędności (które jest w Polsce zdecydowanie niższe niż w innych, nawet uboższych krajach), to jednak brak porozumienia międzypartyjnego w tym zakresie może spowodować, że poza zasileniem giełdy dodatkowymi finansami, skutki długofalowe nie zostaną osiągnięte.

 Być może fachowcy z zakresu ubezpieczeń oraz rynków kapitałowych są w stanie wskazać na inne zagrożenia, ale dla mnie najbardziej zastanawiające jest to, iż pewny zysk z obligacji państwowych będzie wtedy, kiedy te obligacje będą wysoko oprocentowane. A one są oprocentowane wysoko, jeśli jest słaba pozycja gospodarcza Państwa. Czyli na starość zysk na poczet mojej dodatkowej emerytury będzie tym większy, im słabszy będzie ogólny stan gospodarki Państwa.